Creepypasta Wiki
Advertisement

Cześć wszystkim! Na początek chciałabym wspomnieć, że jest to moja pierwsza pasta i z tego powodu proszę o wyrozumiałą krytykę. Pragnę również przeprosić za wszelkie błędy, jeśli jakieś znajdziecie poprawcie je lub napiszcie w komentarzu. Jeśli pasta z jakiegoś powodu się wam nie podoba napiszcie dlaczego oraz co i na co mogłabym zmienić. Ponieważ pasta może być trochę niezrozumiała zaznaczę, że opowiada ona o mordercy odsiadującym wyrok w zakładzie psychiatrycznym. Zapraszam do czytania i komentowania!

- - -

Dlaczego ciągle uciekam przed życiem? Zamykam się w sobie, ukrywam swoje uczucia. Zawsze byłem samotny, niekochany, odrzucony. Nawet moi rodzice mnie nie chcieli. Zostawili mnie w sierocińcu gdy byłem jeszcze niemowlęciem. Nigdy ich nie poznałem. Nigdy nawet nie chciałem ich poznać. Pragnąłem tylko odrobiny miłości, ale kto pokochałby kogoś takiego jak ja? Jestem potworem, mordercą, okrutną maszyną służącą tylko do zabijania! Zapytasz o moje imię? Ja nie mam imienia. Już sam nie wiem kim jestem, co jest prawdą, a co kłamstwem. Iluzją mojego istnienia. Żyję w ciągłym strachu. Zamknięty w tym małym pokoju jak w klatce. Powoli zaczynam dostawać klaustrofobii. Czym sobie zasłużyłem? Co takiego zrobiłem? Nie chcę o tym mówić. To co zrobiłem jest niewybaczalne. Żałuję tego. Gdybym tylko mógł cofnąć czas przysięgam, że nigdy bym tego nie zrobił. Ale to niemożliwe, nie potrafię o tym zapomnieć. Widzę ich twarze w każdym moim śnie. Te głosy, one nigdy nie przestają krzyczeć. Ich echo rozbrzmiewa po korytarzach, mam wrażenie, że oni wszyscy śmieją się ze mnie. Puste uśmiechy, puste oczy. To miejsce mnie przeraża. Białe ściany, podłoga, sufit. Ludzie dookoła, wszyscy w białych fartuchach. Ten biały kaftan to moje przekleństwo, kara za to co zrobiłem. Pamiętam łzy w ich oczach, gorącą krew spływającą po moich rękach. Pamiętam każdą moją ofiarę, jej imię, nazwisko, sposób w jaki ją zabiłem, miejsce w którym zostawiłem ciało. Nie potrafię zapomnieć. Chciałbym przeprosić tych ludzi, ich rodzinę i przyjaciół. Chciałbym powiedzieć, że żałuję, ale nie śmiałbym błagać o wybaczenie. Na sali sądowej nie potrafiłem spojrzeć im wszystkim w oczy. Czułem ich ból, wszystkie wspomnienia wróciły, a potem znów zlały się w ciemność. Teraz siedząc w mojej celi, zaczynam rozumieć słowa sędziego. Potwór taki jak ja nie ma prawa do wolności. Moje życie jest błędem. Nigdy nie powinienem był się urodzić. Nie chcę już żyć. To takie żałosne. Modle się do Boga prosząc tylko o śmierć. Wszystkie światła zgasły, to już czas na sen. Wszystko nagle jakby stanęło w miejscu, zatrzymało się wokół tej jednej chwili. Znów zapadła noc. Ocieram łzy płynące po mojej twarzy i zamykam oczy z nadzieją, że już nigdy ich nie otworze.

Advertisement