Creepypasta Wiki
Advertisement

Wpis na forum, 2013-01-25[]

Pewnie pomyślicie, że to kolejna creepypasta pisana dla zabicia czasu. I bardzo dobrze - nie będzie się Wam chciało tego sprawdzać. Na Bronowicach w okolicy przystanku znajduje się pewna studzienka kanalizacyjna. Nie wyróżnia się niczym, wygląda dokładnie tak samo jak wszystkie inne i mijałem ją miliony razy nie zwracając na nią kompletnie żadnej uwagi. Aż do pewnej nocy, kiedy to o trzeciej wracałem do domu, odrobinę pijany, po imprezie. Poślizgnąłem się na zamarzniętym śniegu i upadłem obok niej. Chcąc się podnieść, oparłem na niej dłoń. Szybko oderwałem rękę i przyłożyłem ją do śniegu - właz był tak gorący, że się poparzyłem. Blizny po tym wydarzeniu mam do dzisiaj.

Kiedy wróciłem do domu, długo nie mogłem zasnąć. Męczyły mnie jakieś dziwne, błąkające się na skraju świadomości myśli. Czułem, że ktoś mnie obserwuje i że gdzieś tam, w mroku nocy, coś się na mnie czai. Zasnąć udało mi się około szóstej rano, a i wtedy straszny, paraliżujacy lęk nie opuścił mnie ani na chwilę. Ze swoich snów oprócz niego pamiętam tylko ciemność i głosy dziesiątek ludzi przemawiających do mnie w różnych językach. Niektóre brzmiały względnie normalnie, inne były nienaturalnie niskie, jakby spowolnione kilkukrotnie. Niektóre przechodziły w jakieś potworne rzężenie, ogdłosy zwierząt, ryki, piski, szczekanie, a nawet w doprowadzający do skrajności dźwięk kraczenia połączonego ze skowytem.

Sprawdzałem tę studzienkę jeszcze kilkukrotnie - za każdym razem efekt był ten sam. Właz był piekielnie gorący, a po dotnkięciu go przez kilka dni czułem się jak w sennym koszmarze. Z czasem zacząłem nawet rozpoznawać głosy, które do mnie mówiły. Opowiadały o strasznych rzeczach - wojnach, obozach koncentracyjnych, wykorzystywaniu dzieci, jednocześnie szydząc ze mnie. Wyzywały mnie, twierdziły, że w końcu do nich dołączę, że to tylko kwestia czasu, że jestem jeszcze gorszy niż oni.

Miesiąc po pierwszym dotnięciu tego gówna doszedłem do wniosku, że w końcu pójdę tam i zajrzę do środka. Przygotowałem już mocny pręt, którym podważę właz - mam nadzieję, ze nie nagrzeje się do tego stopnia, żeby się pogiąć. Mam też latarkę, długi, kuchenny nóż i gaz pieprzowy. Idę tam dzisiaj wieczorem. Coś przyciąga mnie do tego miejsca, nie pozwala mi się cofnąć. Jak wrócę, opiszę wam co mnie spotkało.

Wpis na forum, 2013-02-01[]

Autor: Dawid

Pamiętacie tego kolesia, który opowiadał o studzience na Bronowicach? Uznaliśmy to za dobrą pastę. Mój ojciec jest policjantem, niedawno odebrał zgłoszenie o zaginięciu jakiegoś chłopaka z tamtej okolicy. Podobno wyszedł i tyle go widzieli, jego współlokator twierdził, że taszczył ze sobą jakiś długi metalowy pręt. Nie wytrzymam, muszę to sprawdzić, obejdę wszystkie cholerne studzienki i jeśli jakaś będzie gorąca, sam spróbuję ją otworzyć.

Wpis na forum, 2013-02-03[]

Autor: Dawid

Nie otworzyłem. Tylko dotknąłem. Ręka wciąż mnie boli, ale nie od oparzenia. Nie wiem, co się stało, ale w nocy widziałem jakiegoś faceta. Bardzo charakterystyczny, z blizną w kształcie litery V na czole. Opowiedziałem o nim ojcu, powiedział, że kilka lat temu mieli taką sprawę. Jakiś koleś zamordował swoją rodzinę, po czym popełnił samobójstwo. Diler prochów i ćpun, miał dokładnie taką samą bliznę. Najgorsze jest to, że kiedy go widziałem - chyba mi się przyśnił, choć nie jestem pewien - nie wiedziałem jeszcze o tej historii, a on powiedział, że to, co stało się z jego rodziną jest niczym wobec tego, co stanie się ze mną. Potem zaczął wyć i się krztusić, żyły wystąpiły mu na szyje i pulsowały jakby były odrębnymi, żywymi istotami. Potem zaczęły odrywać się od jego szyi i spełzywać na mnie. Wyglądały jak obślizgłe, pokryte ludzką skórą robaki. Obudziłem się wrzeszcząc i rzucając po łóżku, zlany potem, w mokrej od moczu pościeli. Rozumiecie?! Zeszczałem się ze strachu! Już nigdy nie zbliżę się do tej pieprzonej studzienki.

Aha - tam, gdzie pełzły robaki, które oblazły mnie we śnie, mam blizny. Stare i płaskie, ale dobrze widoczne, jakby były tam od wielu lat.

Wpis na forum, 2013-02-03, wieczór[]

Autor: Dawid

Ciekawość - a może to nie ciekawość, czuję jakby to gówno mnie przyciągało - okazała się silniejsza. Godzinę temu znalazłem jakiegoś pijaczka i dałem mu flaszkę za to, że spróbuje otworzyć tę studzienkę. Oglądałem to przez lornetkę z bezpiecznej odległości. Obok studzienki akurat przechodziła jakaś parka, kiedy ten menel zabrał się za usuwanie włazu.

Nie mogę napisać, co stało się potem. To, co spotkało tych ludzi... Kurwa! To wszystko przeze mnie, to ja przekupiłem pijaka, żeby to zrobił!

NIE SPRAWDZAJCIE TEJ STUDZIENKI! COKOLWIEK BY SIĘ NIE STAŁO NIE SPRAWDZAJCIE TEJ STUDZIENKI.

Teraz siedzę przed komputerem, z pistoletem ojca w dłoni. Nie chcę tego robić, ale nie mogę żyć z tym co widziałem. Nie mogę, rozumiecie?! TO CO SPOTKAŁO TYCH LUDZI STAŁO SIĘ PRZEZE MNIE!

Żegnajcie.


Autor: Kormak

Advertisement