Creepypasta Wiki
Nie podano opisu zmian
Znaczniki: VisualEditor apiedit
(Poprawki)
Znaczniki: VisualEditor apiedit
 
Linia 1: Linia 1:
 
Budzisz się rano, wstajesz niechętnie i myślisz, że znów trzeba iść do pracy. W łazience dbasz o podstawową higienę, potem jesz coś na szybko w kuchni. Niczym oddychający automat. W końcu wychodzisz, zamykając starannie drzwi. Klucze chowasz tam, gdzie zawsze, do kieszeni. Wsiadasz do samochodu.<br />Jedziesz prawie pustą ulicą, deszcz leje tak, że prawie nic nie widzisz. Nagle dostrzegasz postać w czerwieni stojącą przy krawężniku. Podjeżdżasz do niej, zatrzymujesz się. Widzisz przemokniętą dziewczynę w czerwonej sukience. Proponujesz podwiezienie, ona zgadza się, wsiada. Przez chwilę panuje milczenie, słychać tylko deszcz uderzający w szyby i dach. Prowadzisz powolutku, żeby nie spowodować wypadku. Pytasz pasażerkę, dokąd chce jechać, ale ona dalej nic nie mówi. Po kilku minutach tracisz cierpliwość i powtarzasz pytanie.
 
Budzisz się rano, wstajesz niechętnie i myślisz, że znów trzeba iść do pracy. W łazience dbasz o podstawową higienę, potem jesz coś na szybko w kuchni. Niczym oddychający automat. W końcu wychodzisz, zamykając starannie drzwi. Klucze chowasz tam, gdzie zawsze, do kieszeni. Wsiadasz do samochodu.<br />Jedziesz prawie pustą ulicą, deszcz leje tak, że prawie nic nie widzisz. Nagle dostrzegasz postać w czerwieni stojącą przy krawężniku. Podjeżdżasz do niej, zatrzymujesz się. Widzisz przemokniętą dziewczynę w czerwonej sukience. Proponujesz podwiezienie, ona zgadza się, wsiada. Przez chwilę panuje milczenie, słychać tylko deszcz uderzający w szyby i dach. Prowadzisz powolutku, żeby nie spowodować wypadku. Pytasz pasażerkę, dokąd chce jechać, ale ona dalej nic nie mówi. Po kilku minutach tracisz cierpliwość i powtarzasz pytanie.
   
  +
Dziewczyna patrzy ci prosto w oczy. Widzisz w nich czysty błękit.<br />– Wracamy do domu. – uśmiecha się kładąc swoja dłoń na twojej. Nie zauważasz jadącej z naprzeciwka ciężarówki...
   
 
Znów budzisz się rano, obolały, zły na cały świat. Kolejny raz do pracy, masz dość, ale jak trzeba, to trzeba. Myjesz się pośpiesznie, a śniadanie zjadasz w biegu. Jedziesz ulicą, bardzo ostrożnie, bo deszcz przysłania ci widok. Dookoła dostrzegasz tylko kontury budynków, aż nagle... masz dziwne uczucie deja vu. Przemoknięta dziewczyna w czerwonej sukience stoi sama na chodniku. Proponujesz, że ją podwieziesz, bo jest straszna ulewa. Pytasz gdzie chce wysiąść. Nie reaguje. Ponawiasz próbę. Dziewczyna odgarnia z twarzy mokre, czarne włosy. Widzisz jej błękitne oczy, kiedy mówi:
   
  +
– Wracamy razem do domu. – Ujęła twoją dłoń na kierownicy. Jesteś tak zafascynowany, że nie jesteś świadomy, że zjechałeś na sąsiedni pas, a wielka ciężarówka pędzi prosto na ciebie...
Dziewczyna patrzy ci prosto w oczy. Widzisz w nich czysty błękit.<br />- Wracamy do domu. - uśmiecha się kładąc swoja dłoń na twojej. Nie zauważasz jadącej z naprzeciwka ciężarówki...<br />Znów budzisz się rano, obolały, zły na cały świat. Kolejny raz do pracy, masz dość, ale jak trzeba, to trzeba. Myjesz się pośpiesznie, a śniadanie zjadasz w biegu. Jedziesz ulicą, bardzo ostrożnie, bo deszcz przysłania ci widok. Dookoła dostrzegasz tylko kontury budynków, aż nagle... masz dziwne uczucie deja vu. Przemoknięta dziewczyna w czerwonej sukience stoi sama na chodniku. Proponujesz, że ją podwieziesz, bo jest straszna ulewa. Pytasz gdzie chce wysiąść. Nie reaguje. Ponawiasz próbę. Dziewczyna odgarnia z twarzy mokre, czarne włosy. Widzisz jej błękitne oczy, kiedy mówi:<br />
 
   
 
Rano budzisz się tak nagle, że aż podskoczyłeś w łóżku. Boli cię każda część ciała. Nie chcesz wstawać, za oknem widzisz ciemne chmury zwiastujące deszcz. Z westchnieniem rezygnacji zaczynasz się przygotowywać do wyjścia. Jesteś tak zmęczony, że zapominasz zamknąć drzwi. Wsiadasz do samochodu, odpalasz silnik.
   
 
Ten deszcz zaczyna działać ci na nerwy. Ciągle tylko leje! Wszystko jest szare i zamazane. Dlatego natychmiast zauważasz dziewczynę stojącą na chodniku. Jest zupełnie sama. Przemokła całkowicie, ma na sobie tylko cieniutką czerwoną sukienkę. Proponujesz podwiezienie, bo żal ci zostawiać biedaczkę na tej ulewie. Pytasz gdzie chce pojechać. Ona milczy. Przyglądasz się jej. Mimo tego, że jest cała przemoczona, widzisz łzy spływające po jej twarzy. Spogląda na ciebie spomiędzy splątanych ciemnych włosów. Chcesz zapytać co się stało, gdy dziewczyna przykłada ci palec do ust.
   
  +
– Nie pytaj mnie o nic. Wróć ze mną do domu. I PATRZ NA TĄ PRZEKLĘTĄ DROGĘ! – ostatnie słowo wrzasnęła dokładnie w tym momencie, gdy kątem oka dostrzegasz wielkiego tira jadącego z naprzeciwka... ostatnim wysiłkiem gwałtownie skręcasz uderzając w metalowe ogrodzenie. Nic nie widzisz, czujesz ból, okropny, pulsujący ból. I dreszcze. Nie, to drgawki. Coś gwałtownie wstrząsa twoim ciałem. Zaczynasz słyszeć stłumione dźwięki. Z każdą sekundą stają się coraz wyraźniejsze, słyszysz ludzkie głosy, rozmowy... próbujesz otworzyć oczy, ale oślepia cię jasne światło.
- Wracamy razem do domu.- Ujęła twoją dłoń na kierownicy. Jesteś tak zafascynowany, że nie jesteś świadomy, że zjechałeś na sąsiedni pas, a wielka ciężarówka pędzi prosto na ciebie...<br />Rano budzisz się tak nagle, że aż podskoczyłeś w łóżku. Boli cię każda część ciała. Nie chcesz wstawać, za oknem widzisz ciemne chmury zwiastujące deszcz. Z westchnieniem rezygnacji zaczynasz się przygotowywać do wyjścia. Jesteś tak zmęczony, że zapominasz zamknąć drzwi. Wsiadasz do samochodu, odpalasz silnik.<br />
 
   
  +
Budzisz się rano. Jesteś tak obolały, że nie masz sił choćby się poruszyć. Leżysz spokojnie. Słyszysz cichy szept:
   
 
Wróć ze mną. Wróć DO mnie. otwierasz gwałtownie oczy. Jesteś w jakimś nieznanym pokoju z jasnymi ścianami. Widzisz znajomą twarz... delikatny, ciepły uśmiech, błękitne oczy i falowane czarne włosy.
   
  +
– Nareszcie wróciłeś! – twoja żona gładzi cię po twarzy. – Po tylu miesiącach, wreszcie się obudziłeś![[Kategoria:Opowiadania]]
Ten deszcz zaczyna działać ci na nerwy. Ciągle tylko leje! Wszystko jest szare i zamazane. Dlatego natychmiast zauważasz dziewczynę stojącą na chodniku. Jest zupełnie sama. Przemokła całkowicie, ma na sobie tylko cieniutką czerwoną sukienkę. Proponujesz podwiezienie, bo żal ci zostawiać biedaczkę na tej ulewie. Pytasz gdzie chce pojechać. Ona milczy. Przyglądasz się jej. Mimo tego, że jest cała przemoczona, widzisz łzy spływające po jej twarzy. Spogląda na ciebie spomiędzy splątanych ciemnych włosów. Chcesz zapytać co się stało, gdy dziewczyna przykłada ci palec do ust.<br />- Nie pytaj mnie o nic. Wróć ze mną do domu. I PATRZ NA TĄ PRZEKLĘTĄ DROGĘ! - ostatnie słowo wrzasnęła dokładnie w tym momencie, gry kątem oka dostrzegasz wielkiego tira jadącego z naprzeciwka... ostatnim wysiłkiem gwałtownie skręcasz uderzając w metalowe ogrodzenie. Nic nie widzisz, czujesz ból, okropny, pulsujący ból. I dreszcze. Nie, to drgawki. Coś gwałtownie wstrząsa twoim ciałem. Zaczynasz słyszeć stłumione dźwięki. Z każdą sekundą stają się coraz wyraźniejsze, słyszysz ludzkie głosy, rozmowy... próbujesz otworzyć oczy, ale oślepia cię jasne światło.<br />
 
 
 
 
Budzisz się rano. Jesteś tak obolały, że nie masz sił choćby się poruszyć. Leżysz spokojnie. Słyszysz cichy szept:<br />- Wróć ze mną. Wróć DO mnie. - otwierasz gwałtownie oczy. Jesteś w jakiś nieznanym pokoju z jasnymi ścianami. Widzisz znajomą twarz... delikatny, ciepły uśmiech, błękitne oczy i falowane czarne włosy.<br />- Nareszcie wróciłeś.- twoja żona gładzi cię po twarzy. - Po tylu miesiącach, wreszcie się obudziłeś.
 
[[Kategoria:Opowiadania]]
 

Aktualna wersja na dzień 06:28, 27 paź 2016

Budzisz się rano, wstajesz niechętnie i myślisz, że znów trzeba iść do pracy. W łazience dbasz o podstawową higienę, potem jesz coś na szybko w kuchni. Niczym oddychający automat. W końcu wychodzisz, zamykając starannie drzwi. Klucze chowasz tam, gdzie zawsze, do kieszeni. Wsiadasz do samochodu.
Jedziesz prawie pustą ulicą, deszcz leje tak, że prawie nic nie widzisz. Nagle dostrzegasz postać w czerwieni stojącą przy krawężniku. Podjeżdżasz do niej, zatrzymujesz się. Widzisz przemokniętą dziewczynę w czerwonej sukience. Proponujesz podwiezienie, ona zgadza się, wsiada. Przez chwilę panuje milczenie, słychać tylko deszcz uderzający w szyby i dach. Prowadzisz powolutku, żeby nie spowodować wypadku. Pytasz pasażerkę, dokąd chce jechać, ale ona dalej nic nie mówi. Po kilku minutach tracisz cierpliwość i powtarzasz pytanie.

Dziewczyna patrzy ci prosto w oczy. Widzisz w nich czysty błękit.
– Wracamy do domu. – uśmiecha się kładąc swoja dłoń na twojej. Nie zauważasz jadącej z naprzeciwka ciężarówki...

Znów budzisz się rano, obolały, zły na cały świat. Kolejny raz do pracy, masz dość, ale jak trzeba, to trzeba. Myjesz się pośpiesznie, a śniadanie zjadasz w biegu. Jedziesz ulicą, bardzo ostrożnie, bo deszcz przysłania ci widok. Dookoła dostrzegasz tylko kontury budynków, aż nagle... masz dziwne uczucie deja vu. Przemoknięta dziewczyna w czerwonej sukience stoi sama na chodniku. Proponujesz, że ją podwieziesz, bo jest straszna ulewa. Pytasz gdzie chce wysiąść. Nie reaguje. Ponawiasz próbę. Dziewczyna odgarnia z twarzy mokre, czarne włosy. Widzisz jej błękitne oczy, kiedy mówi:

– Wracamy razem do domu. – Ujęła twoją dłoń na kierownicy. Jesteś tak zafascynowany, że nie jesteś świadomy, że zjechałeś na sąsiedni pas, a wielka ciężarówka pędzi prosto na ciebie...

Rano budzisz się tak nagle, że aż podskoczyłeś w łóżku. Boli cię każda część ciała. Nie chcesz wstawać, za oknem widzisz ciemne chmury zwiastujące deszcz. Z westchnieniem rezygnacji zaczynasz się przygotowywać do wyjścia. Jesteś tak zmęczony, że zapominasz zamknąć drzwi. Wsiadasz do samochodu, odpalasz silnik.

Ten deszcz zaczyna działać ci na nerwy. Ciągle tylko leje! Wszystko jest szare i zamazane. Dlatego natychmiast zauważasz dziewczynę stojącą na chodniku. Jest zupełnie sama. Przemokła całkowicie, ma na sobie tylko cieniutką czerwoną sukienkę. Proponujesz podwiezienie, bo żal ci zostawiać biedaczkę na tej ulewie. Pytasz gdzie chce pojechać. Ona milczy. Przyglądasz się jej. Mimo tego, że jest cała przemoczona, widzisz łzy spływające po jej twarzy. Spogląda na ciebie spomiędzy splątanych ciemnych włosów. Chcesz zapytać co się stało, gdy dziewczyna przykłada ci palec do ust.

– Nie pytaj mnie o nic. Wróć ze mną do domu. I PATRZ NA TĄ PRZEKLĘTĄ DROGĘ! – ostatnie słowo wrzasnęła dokładnie w tym momencie, gdy kątem oka dostrzegasz wielkiego tira jadącego z naprzeciwka... ostatnim wysiłkiem gwałtownie skręcasz uderzając w metalowe ogrodzenie. Nic nie widzisz, czujesz ból, okropny, pulsujący ból. I dreszcze. Nie, to drgawki. Coś gwałtownie wstrząsa twoim ciałem. Zaczynasz słyszeć stłumione dźwięki. Z każdą sekundą stają się coraz wyraźniejsze, słyszysz ludzkie głosy, rozmowy... próbujesz otworzyć oczy, ale oślepia cię jasne światło.

Budzisz się rano. Jesteś tak obolały, że nie masz sił choćby się poruszyć. Leżysz spokojnie. Słyszysz cichy szept:

– Wróć ze mną. Wróć DO mnie. – otwierasz gwałtownie oczy. Jesteś w jakimś nieznanym pokoju z jasnymi ścianami. Widzisz znajomą twarz... delikatny, ciepły uśmiech, błękitne oczy i falowane czarne włosy.

– Nareszcie wróciłeś! – twoja żona gładzi cię po twarzy. – Po tylu miesiącach, wreszcie się obudziłeś!