Creepypasta Wiki
Advertisement

Kolejny dzień, to już 60. Obudził mnie dzisiaj głód. Po szybkim ubraniu się, poszedłem (mijając śpiących towarzyszy) po śniadanie. Wychodząc z pokoju przez przypadek trochę za mocno trzasnąłem drzwiami.

- Mam nadzieję, że ich nie obudziłem. - mruknąłem do siebie i odwróciłem się w stronę schodów. Jednak, nie wiedząc czemu, stali tam uzbrojeni rządowi. Skinąwszy im głową, poszedłem w swoją stronę, a oni weszli po schodach na górę. Gdy stanąłem w drzwiach stołówki uświadomiłem sobie, że to dziwne że rządowi chodzą z bronią po budynku. Chciałem się wrócić ale poczułem uderzenie w plecy. Poleciałem do przodu uderzając w ścianę. Po chwili jednak opamiętałem się i odskoczyłem w bok, po czym pognałem na górę. Nagle było tu dużo krwi. Bardzo dużo. Na schodach stali rządowi i celowali we mnie z broni. Nie zdążyłem nawet zareagować, gdy już byłem pochwycony i ciągnięty w stronę stołówki. Rządowi podbiegli i mnie zaczęli bić. Chciałem krzyknąć, lecz nie zdołałem wydusić z siebie głosu. W pewnej chwili rządowi dali mi spokój lecz przyczepili się ci którzy mnie cały czas trzymali. TO BYLI TUTEJSI! Zdziwienie pokonało ból, przez co próbowałem przeanalizować sposób w jaki tu się znaleźli. Usłyszałem kroki. Po chwili ujrzałem Kapłana

- Pomóż mi! Zabij ich! - krzyknąłem. Kapłan coś mamrotał pod nosem, pewnie to, że nie wie jak. W pobliżu był toporek, jednak on go nie wziął. Próbował bić po głowach moich oprawców, a potem mnie wyciągnąć. Potem wziął talerze, i zaczął je rozbijać im na głowach.

Wtedy zareagowali rządowi. Podeszli do niego i coś mu wstrzyknęli. Jeden z nich zaniósł go na górę, a mnie przestano bić. Byłem całkiem bezsilny. Podnieśli mnie i zaczęli nieść. W drodze straciłem przytomność.Obudziłem się przywiązany do krzesła, w jakimś ciemnym pomieszczeniu, gdzie jedynym źródłem światła były 2 monitory. Na jednym był obraz ze stołówki, a na drugim był... mój pokój. Przyjrzałem się ekranowi. Widziałem Lucy, Ange i Kapłana. Gdzieś tu był głośnik bo ich słyszałem. Kapłan streszczał to co się wydarzyło przy stołówce. Najwyraźniej miał problem. Lucy była na niego wściekła. Chciałem mu pomóc. "Gdybym mógł stąd wyjść. Znam to miasto, trafiłbym." - myślałem - "Gdybym mógł tam wrócić." Szarpałem się. Krzesło okazało się jednak być przyczepione do podłoża. W pewnym momencie kilka osób weszło do środka. Postawili coś przede mną. To coś wyglądało jak stojak. Przysunęli to bliżej mnie. Podnieśli moją głowę. Wtedy poczułem jak bardzo jestem obolały. Jęknąłem z bólu. Zacisnęli to coś na mojej głowie tak że nie mogłem nią ruszyć. Mogłem patrzyć tylko w ciemność. Usłyszałem głos rozkazujący mi, żebym się nie rzucał. Po chwili poczułem dwa ukłucna w okolicy oczu. Po chwili poczułem na głowie płyn. Chyba woda. Chciałem mrugnąć ale nie byłem w stanie. Nie wiedziałem o co chodzi. Próbowałem się skupić ale nie mogłem. Słyszałem wokoło śmiech i to jak ci ludzie wyszli. O co chodziło? Co oni planowali? Nie wiem. Nagle zaczęło razić mnie światło z monitora naprzeciwko mnie. Był napis "HISTORIA PRZESTĘPCÓW" myślę sobie "Co ku**a? O co chodzi?". Zaczął lecieć jakiś film, może nagranie. Widziałem gwałty, morderstwa, kradzieże itp. Raz po raz wymiotowałem. Nie wiem czemu ale oczy mi się nie męczyły. Nie mogłem ich zamknąć, ani odwrócić wzroku. Po jakimś czasie się przyzwyczaiłem się do tego widoku. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Później leciały nagrania szkoleniowe do walki. Nic nie rozumiałem. W końcu monitor zgasł. To co mnie trzymało nagle odpadło, więzy puściły, a krzesło mnie wyrzuciło. Co się dzieje? Po raz kolejny zadałem sobie to pytanie. Spojrzałem na monitory. Nic ważnego się nie działo, więc idąc po omacku, trzymając się ścian szukałem drzwi. Znalazłem. Były zamknięte. Nagle usłyszałem jakiś szum. Dobiegał zza mnie. Chwilę później padłem pod wpływem gazu usypiającego.

Advertisement