Creepypasta Wiki
Advertisement

Kiedy miałam czternaście lat przytrafiła mi się dziwna historia. Pewnie zastanawiacie się, o czym mówię, więc już spieszę z tłumaczeniem.

Otóż, pewnego dnia, gdy wróciłam ze szkoły, moja mama musiała prędko jechać załatwić pilną sprawę. Czekała tylko na mnie, żeby przygotować mi obiad. Młodszego brata musiała zawieźć do babci, a starszy brat był u taty, gdyż moi rodzice rozwiedli się. Usłyszałam skrzypienie na strychu. Pomyślałam, że to wiatr. Otóż to nie był wiatr. Później wraz z moim kotem poszłam do owego pokoju.

Usłyszałam ciche gwizdanie. Mój kot podskoczył ze strachu, jakby kogoś zobaczył, lecz ja nikogo nie widziałam. Szybko pobiegłam do telefonu, aby zadzwonić do mamy, lecz zobaczyłam, że kabel jest przecięty. Uciekłam do łazienki. Nagle zaczęły ruszać się firanki. Powoli podeszłam i odsłoniłam je, lecz tam nic nie było, a okno było zamknięte.

Usłyszałam takie jakby cichutkie "POMOCY". To mnie najbardziej przestraszyło. Poszłam powoli ‎na strych i zobaczyłam tam dziwnie świecącą się dziewczynkę, która płakała nad misiem. Bałam się, w końcu jednak odwróciła się i dziwnie na mnie popatrzyła, a potem podeszła i cichutkim, dziecięcym głosikiem powiedziała do mnie: "Nie bój się".

Spytałam się jej, kim jest, a ona odpowiedziała, że ma (miałaby, gdyby żyła) 6 lat. Powiedziała, że zmarła w tym domu 2 miesiące temu. Przestraszyłam się, gdyż właśnie 2 miesiące temu wprowadziłam się tam z rodziną. Spytałam się, co było powodem jej śmierci, a ona odpowiedziała, że miała wysoką gorączkę, a jej mama nie miała samochodu, żeby ją zawieść do szpitala. Niestety karetka nie dojechała na czas i dziewczynka zmarła. Powiedziała, że przyszła tu pożegnać się z mamą i spytała, gdzie ona jest.

Ja odpowiedziałam, że 2 miesiące temu powiesiła się tutaj jakaś pani i my się po niej wprowadziliśmy. Pocieszyłam ją mówiąc, że na pewno spotka swoją mamusię w niebie. I wtedy się uspokoiła. Powiedziała mi, że ma na imię Oliwia. Chociaż była duchem, starałam się z nią zaprzyjaźnić, lecz nagle zaczęła się bardziej świecić. Podałam jej szybko jej misia i wtedy zobaczyłam światło.

Powiedziała "Do widzenia, nigdy cię nie zapomnę". Odpowiedziałam jej to samo i dodałam, że pewnie odchodzi do nieba, bo załatwiła na Ziemi wszystkie sprawy. Ale… niewinna duszyczka trafia do niebios, ale ciekawi mnie jedno. Czy spotkała się w końcu z mamą?

Advertisement