Creepypasta Wiki
Advertisement

Nigdy nie zapomnę tamtego sobotniego popołudnia. Jak zwykle siedziałem po pracy na Facebook'u. Wtedy jeszcze nie niepokoił mnie cichy szmer dochodzący z piwnicy. W moim domu już jakiś czas temu zagnieździły się szczury. Próbowałem pułapek i trutki, ale nie pomogło. Powoli pogodziłem się ze swoim losem.

Nagle gdzieś na dole rozległ się huk. Brzmiało to jak trzaskanie drzwiami. Zdziwiony, odszedłem od komputera i zaopatrzyłem się w latarkę. Schodziłem po schodach z pierwszego piętra. Od razu zaniepokoiła mnie ciemność za oknami — była bowiem dopiero 16. Podłoga zaskrzypiała mi pod nogami, przeraziłem się i upuściłem latarkę. Nagle usłyszałem coś jakby dziecięcy śpiew:

Ogórek, ogórek, ogórek,
Zielony ma garniturek, 
I czapkę i sandały,
Zielony, zielony jest cały.

Dźwięk zdawał się dobiegać z piwnicy. Tylko skąd w piwnicy wzięły się dzieci? Postanowiłem zejść tam i sprawdzić, skąd bierze się ten śpiew.

Basement stairs fuller state school and hospital

Schody do mojej piwnicy

Do piwnicy mojego domu nikt nie schodził od dobrych 10 lat. Gdy szedłem schodami, wydawało mi się, że z każdym schodkiem śpiew jest coraz bardziej zdeformowany i jakby spowalniany. Teraz brzmiał bardziej jak śpiew jakichś humanoidów udających dzieci. Z niepokojem spróbowałem otworzyć drzwi. Drzwi z początku otwierały się bardzo opornie, ale potem odpuściły. W momencie, w którym je otworzyłem, śpiew ucichł. Mimo wszystko postanowiłem wejść do środka i zbadać sprawę dokładnie. Nagle, drzwi zatrzasnęły się za mną. Było cholernie ciemno, na szczęście miałem latarkę. Chodząc po piwnicy, nie spostrzegłem niczego niepokojącego. W jej centrum, na podłodze namalowane było małe, niebieskie kółko o średnicy ok. 40 cm. Podszedłem do niego. Kiedy stanąłem w jego środku, mimowolnie zastygłem w bezruchu. Stałem dokładnie w takiej pozycji, jak gdy na nie wszedłem, mogąc poruszać jedynie głową i karkiem. Dookoła mnie pojawiła się grupka bladych dzieci bez oczu. Tańczyły w kółku i śpiewały tę przeklętą piosenkę:

A kto widział Dziub Dziuba? Jak wygląda Dziub Dziub?
Komu w końcu się uda odpowiedzieć jak z nut?

Dopiero wtedy poczułem, że tuż za moimi plecami stoi jakaś istota zdecydowanie wyższa niż dziecko. Niestety, mając tak ograniczoną swobodę ruchów nie byłem w stanie zobaczyć co to. Poczułem, jak swoimi wilgotnymi kończynami dotyka moich pleców.

Czy to fruwa czy lata? Czy ma dzioba czy dziób?
Czy ktoś widział Dziub Dziuba? Gdzie się schował Dziub Dziub?

Dzieci kontynuowały swoją piosenkę. Jeszcze przez chwilę nuciły melodię tej piosenki, gdy zaś przestały i nastała zupełna cisza, za swoimi plecami usłyszałem cichy szept:

To ja jestem Dziub Dziub!

Wtedy właśnie dotarła do mnie przerażająca prawda... Prawda, która na zawsze zmieni moje spojrzenie na te "niewinne" piosenki dla dzieci. Wówczas zobaczyłem wielkie, zielone stworzenie przypominające warzywo lub aligatora. Ubrane było w zielony frak. W tym momencie odzyskałem kontrolę nad swoim ciałem. Jednak kiedy próbowałem uciec, Dziub Dziub chwycił mnie boleśnie pod pachami, wbijając we mnie swoje szpony. Uniósł mnie do góry, gdzie wymachiwałem jedynie nogami i usilnie próbowałem krzyczeć, lecz z jakiegoś powodu nie mogłem nawet oddychać. "Teraz Pan Ogórek się tobą zajmie..." powiedział Dziub Dziub "To będzie naprawdę soczysty ból". Wtedy podrzucił mnie do góry, a ja bojąc się uderzenia o sufit, zamknąłem oczy. Gdy je otworzyłem, byłem w jakimś dziwnym, mrocznym miejscu przepełnionym ożywionymi przedmiotami, które zdawały się być ponure z powodu swojego bezsensownego istnienia. Nie mogłem się poruszyć, a każdy przedmiot po kolei zbliżał się do mnie, zadawał mi cierpienie i odchodził. Po pewnym czasie wszyscy się rozeszli. Miejsce, w którym byłem, wyglądało jak jakaś polana pełna uschniętych roślin i spróchniałych drzew. Czując, że mogę się już poruszyć, natychmiast zacząłem biec przed siebie. Dobiegłem po pewnym czasie do lasu. Biegnąc przez las, potknąłem się i uderzyłem głową o kamień. Przez chwilę zwijałem się z bólu. Kiedy otworzyłem oczy, znalazłem się w swoim pokoju. Wszystko wyglądało tak jak miałem 9 lat. Był wczesny ranek. W korytarzu obok mojego pokoju zapaliło się światło. Usłyszałem kroki. Do mojego pokoju zajrzał mój tata. Ze złowieszczym uśmiechem powiedział do mnie:

Gotowy na zabawę z ogórkiem?

Advertisement