Creepypasta Wiki
Advertisement

Gdy się urodziłeś, widziałam twoją piękną buźkę. Byłeś taki słodki...

Gdy miałeś 4 lata, ojciec nie kupił ci wspaniałej, drogiej zabawki. Widziałam, jak w twoich pięknych, niebieskich oczach zbierają się łezki. Nie mogłam tego znieść. Tamtej nocy twoi rodzice zapłacili za każdą twoją łzę swoją jedną kroplą krwi...

W sierocińcu poznałeś pierwszą miłość. Postanowiłam, że mimo wszystko ją zaakceptuję. Lecz ona cię nie chciała. Ona złamała ci serce, ja złamałam jej kręgosłup...

Lata mijały, a ja wciąż byłam przy tobie. Byłam twoim stróżem...

W końcu wyrosłeś z sierocińca i poszedłeś na studia. Byłeś prawie najlepszy. To "prawie" nie dawało mi spokoju. W końcu twoje imię wypełniło czerwonymi literami pierwsze miejsce na liście. Czerwonymi jak krew twojego poprzednika...

Widziałam, jak pierwszy raz poszedłeś do swojej nowej pracy. Pracowałeś dzielnie, piąłeś się po kolejnych szczeblach hierarchii. I już gdy byłeś niemal na szczycie, szef cię wyrzucił. Powiedział, że firma, dla której poświęciłeś kilka lat ze swojego życia przechodzi poważny kryzys, więc nie stać ją na tyle pracowników. Poczekałam cierpliwie, aż pojedzie w swoim Lamborghini do domu. Tego dnia tapicerki zrosiła krew...

Widziałam, jak dorastałeś. Mój mały chłopiec stał się mężczyzną...

Zakochałeś się, myślałeś, że miłość jest odwzajemniona. Ja jednak wiedziałam, że ona prędzej czy później złamie ci serce. Uznałam, że te obrzydliwe zwłoki nie były ciebie godne...

Gdy się dowiedziałeś o jej śmierci, załamałeś się. Stałeś się alkoholikiem. Nie mogłam patrzyć, jak się pogrążać. Barman, który zazwyczaj podawał ci ten śmiertelny trunek już nigdy nie obsłuży żadnego klienta.

Wreszcie udało ci się wyjść z nałogu i stałeś się kelnerem. Zauważyłam, że twój szef nieładnie się zachowuje w stosunku do ciebie. Na szczęście następny był już o wiele milszy...

Pewnego dnia postanowiłeś zaprosić do siebie jednego z twoich przyjaciół ze studiów. Niestety, nie zjawił on się. Nie mogłam mu przebaczyć, że cię zawiódł. Jego żonie rzeczywiście ładnie było w sukni żałobnej.

W końcu stało się. Przechodziłeś przez ulicę, gdy potrącił cię pijany kierowca. Wreszcie mogłam wziąć cię w ramiona i przytulić. Patrzyłeś mglistymi oczyma w moją ciemną twarz, i starałeś się odnaleźć w niej ratunek. Nawet po śmierci byłeś piękny...

Byłam przy tobie w każdym momencie twojego życia. I będę. Nawet do piekła pójdziemy razem...

Advertisement