Creepypasta Wiki
Advertisement




Anonymous (ID: S9rtxhgP3) 07/24/13(Wed) 06:02:50


Nie wiem co o tym myśleć. Przydarzyło mi się to kilka godzin temu i teraz jestem już spokojny, jestem na /b/, ponieważ tutaj zawsze opowiadam moje przeżycia.
OKEJ. Tak, wiem, prawdopodobnie jestem głupi, bo podwożę nieznajomych, ale nie sądziłem, że mała dziewczynka równa się niebezpieczeństwu. To było około 1:30, właśnie opuszczałem dom mojej dziewczyny. Mieszka na północ od miasta, to trochę wiejska okolica, ale nie jakaś wiocha zabita dechami, czy coś. Domy są oddalone po jakieś pół mili od siebie. Dobra, zaczynam
>jadę do domu nad ranem
>większość drogi przejechałem bardzo późno, więc nie jestem wystraszony mrocznym krajobrazem
>okna otwarte, rozbrzmiewa muzyka z mojego telefonu podłączonego przez Aux, ponieważ jestem frajerem
>piszę SMSy prowadząc, ponieważ wal się, bateria telefonu ma 10%
>przejechałem może 5 minut i nagle telefon pada, a muzyka cichnie
>podnoszę wzrok i widzę jakiś ruch na drodze
>wciskam hamulec
>wygląda jak jakieś zwierzęta na drodze
>dwa WIELKIE, mam na myśli naprawdę WIELKIE psy na drodze wyszarpują coś sobie nawzajem


Chodzi mi o to, że te psy miały conajmniej metr na stojąco. Ich grzbiety zbliżają się do okna mojego auta.



Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:08:04


>>495294984
Fajnie że jesteś, kiedy jestem przerażony to słuchający mnie ludzie podnoszą mnie na duchu.


w każdym razie
>podjeżdżam bliżej, a one mnie po prostu ignorują
>podnoszę okna, zamykam drzwi (przecież to oczywiste, że psy potrafią otwierać drzwi)
>wciskam klakson
>psy się zatrzymują i gapią na mnie pieprzona
>krew kapie im z pysków
>trąbię ponownie, nie boją się ani nic
>minutę, może dwie później gapienia się na mnie nagle uciekają
>ja pierdzielę co to było
>powoli jadę do przodu, wokół zwierzęcia, które jadły
>czekam kolejnych kilka minut próbując się przyjrzeć temu z samochodu, ale nie wiem
>wysiadam z moją latarką
>z niepokojem podchodzę do zwłok z moim nożem, bo oczywiście dam radę zabić dwa ogromne psy 10 centymetrowym ostrzem
>nie jestem z farmy, ani nie jestem żadnym wsiórem, ale wygląda to na konia albo krowę
>żesz ja pierdzielę, te psy naprawdę zabiły to wielkie coś


Kompletnie obdarte ze skóry, ale najgorzej jest z oczyma. Wciąż nietknięte, wciąż żywe i niezamglone. I cholernie strasznie wyglądają. To zwierze było kompletnie przerażone, kiedy zdechło.


>hałas w krzakach na poboczu
>nie.jpg
>wsiadam do auta, pieprzę to
>przysięgam, że słyszałem wycie, ale może to po prostu ja



Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:11:45


>>495295119
Oczywiscie, byłem przerażony tak zarąbiście bardzo, że potem przez 10 minut powtarzałem "to było w sumie zarąbiście wystrzałowe, to zajedobra historia do opowiedzenia"
>jadę, muzyka znowu gra
>ładuję telefon ładowarką samochodową
>telefon wyłącza się kiedy ładują, więc muzyka znowu pada
>przede mną skrzyżowanie
>zwalniam, yolo
>kiedy przyspieszam widzę kogoś idącego lewą stroną ulicy
>młoda dziewczyna, moze 14-15 lat, jakieś 4 stopy wzrostu (150cm, to dla was Eurosi)
>momentalnie przerażony


Wiecie, dla mnie rzeczy, które właściwie nie są straszne należy bać. Kiedy z przyjaciółmi jesteśmy w lesie w nocy, myślę o kobietach w białych sukniach, małych dzieciach biegających w ciemności.
I to jest dopiero straszne. Coś, nie jest na swoim miejscu.
Młoda dziewczyna, sama na wiejskiej drodze o 2 w nocy jest zarąbiście nie na miejscu.
Ale wtedy pomyślałem o psach.
I kurde, nienawidzę się za to, ale pomyślałem:
>nie mogę zostawić jej samej



Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:15:53


>>495295119
>opuszczam szybę i pytam "wszystko w porządku?"
>odwraca się, patrzy na i mnie i tylko potrząsa głową "nie"
>ciemne, brązowe włosy, długie aż do łokci
>nosiła jakieś luźnie ciuchy, ciemnoszare spodnie i czarną koszulę, nie miała butów
>"hej, spokojnie, jak masz na imię?"
>hej mi cholernie niedobrze, jestem spocony i te sprawy
>dziewczyna podchodzi do okna, widzę łzy płynące po jej twarzy
>"kurde, podwieźć cię gdzieś? ktoś cię skrzywdził?"
>po kurde prostu kiwa głową "tak"
>idzie naokoło do drzwi pasażera, wsiada i ciągle płacze
>gapi się przed cały czas siebie, nie ogląda ani nic
>cisza cisza pieprzona cisza
>"więc yyy gdzieś musisz jechać? do przyjaciela? rodziny albo coś?
>brak odpowiedzi
>"powinienem zadzwonić na policję?"
>"nie." powiedziała stanowczo i zaczęła się na mnie gapić
>kurdemaćokej
>jej głos brzmiał bardzo dorosło, właściwie to była urocza
>oceniłbym ją na 7 albo 8 na 10, jeśli byłaby nieco starsza i okoliczności nie były tak straszne
>więc jedziemy kolejnych kilka minut, ciągle jej zadaję durne pytania
>imię: Garvey(?) (nigdy nie słyszałem takiego)
>wiek: 16 (starsza niż myślałem)
>czemu płacze: nie chciała powiedzieć, ale ktoś ją zranił w ręce, pokazała mi jakieś siniaki, ślady rąk i inny syf
>gdzie mieszka: "w dole drogi" lol dzięki bardzo
>gdzie ją zabrać: "po prostu do miasta"
>zainteresowania: jazda konna na zawodach
>okej, atmosfera się rozluźnia
>puściłem jej jakieś słodkie piosenki, po raz pierwszy się trochę uśmiechnęła



Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:20:18


>>495295827
>rozmowa z nią o koniach przypomniała mi zdarzenie na drodze, więc zapytałem co myśli o psach
>kiedy jej powiedziałem o psach jęknęła
>zareagowałem wdepnięciem w hamulec
>stoimy w środku wiochy, drzewa na kazdej stronie, teraz jest naprawdę mrocznie
>ona PUSTYM CHOLERA JASNA WZROKIEM spojrzała się na mnie
>"gdzie je widziałeś?!" już prawie wrzeszczała
>"hej hej, w porządku? o co chodzi?"
>"nie mogę pozwolić im odejść za daleko"
>czotygadasz
>ta dziewczyna jest szalona, próbuje wysiąć, złapałem ją za rękę, zapominając o stłuczeniach
>"NIE DOTYKAJ MNIE CHOLERA" wrzasnęła, zdałem sobie sprawę że ją złapałem


Chciałem jej pomóc, zrozumiałem, że nie powinienem jej łapać za rękę, ale kiedy się wydarła na mnie było w jej oczach było więcej agresji niż kiedykolwiek widziałem.
To była tylko młoda dziewczyna, ale bałem się bardziej, niż kiedy napadnięto mnie rok temu.


>otwiera drzwi, wysiada, widzę że CAŁA jest w plamach krwi
>wcześniej myślałem że to wzór na jej ubraniu
>znowu jęczy, patrzy na mnie i biegnie cholernie szybko w las
>jestem w szoku, przerażony, całkowicie nie wiem co się dzieje
>wycie
>nie nie nie, ta dziewczyna zaraz umrze a ja nic nie robię
>pieprzę to
>jestem w domu, zamykam drzwi
>mieszkam z przyrodnim bratem, ale nie wiedzieć czemu nie ma go w domu
>całkiem sam



Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:24:36


>>495296220
Ta, po prostu siedzę w salonie i boję się każdego najmniejszego pieprzonego dźwięku z zewnątrz. Wcześniej słyszałem drapanie do drzwi, ale to tylko mój ciotowaty kot.



Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:29:15


>>495296617
Okeej, znowu słyszę drapanie. Nie wiem co jest, bo kota mam na kolanach.
>>495296527
Micro usb w moim aucie jest rozpieprzone, ładuje tylko wtedy kiedy przytrzymasz kabel, sam ciągle wypada.
>>495296728
mieszkam w Illinois.
>>495296762
mówiłem, powiedziała że ma na imię Garvey, ale za cholerę nie wiem jak to się pisze



Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:36:29


Okeej, coś warczy albo dudni albo coś. Zrobić zdjęcia? czy co? mam kraty w drzwiach, więc nic mi nie będzie. No ale kuuurde.



Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:42:14


[ZDJĘCIE] okeej, na mojej werandzie jest pies. po prostu pieprzony pies, nie jeden z tamtych. ale drapie i próbuje wejść do środka. wystraszył mnie pieprzony, będzie legalne jak go zastrzelę?



Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:46:02


>>495298289
sorry, aparat w telefonie, znajdę coś innego, ale to dalej tu siedzi. już nie warczy i nie drapie, po prostu cierpliwie czeka, gorzej dla mojej psychiki, niż gdyby wydawał te dźwięki jezu.



Anonymous (ID: GC7I8Wdq) 07/24/13(Wed) 06:45:48


>>495298168
OPie, na jakiej byłeś ulicy, kiedy Garvey uciekła?



Anonymous (ID: S9rtxhgP) 07/24/13(Wed) 06:48:19


>>495298480
to była jakaś wiejska droga, ale dalej jest miasto Makanda.




Po tym poście urywa się wszelki kontakt z autorem tematu. Większość uznała, że OP nie żyje. Społeczność /b/ prowadzi swoiste "śledztwo" w tej sprawie. Próbują namierzyć autora, dziewczynę, bądź znaleźć psy. Wszystko wskazuje na to, że historia ta nie została zmyślona - swoją opowieść autor poparł również zdjęciami (jednogłośnie stwierdzono, że nie są sfabrykowane i rzeczywiście zostały wykonane przez autora tematu). O dalszych losach OPa nie wiadomo. Na /x/ oraz /b/ pojawiają się kolejne tematy, mające na celu zebrać wnioski i rozwikłać zagadkę - każdy usunięty przez moderację temat zaraz zastępowany jest kolejnym.


Zrzut ekranu z postami autora oryginalnego tematu (został usunięty) - zawiera również zdjęcia psa z werandy OPa. Screen

Advertisement